piątek, 6 listopada 2015

Beer House - Florianska 43

Beer House znamy od dawna, zaglądamy tam czasem na piwko czy pizzę. Fajna knajpa: niewygórowane ceny, ładny wystrój, nie w piwnicy (nie śmierdzi grzybem), zadbana toaleta, miła obsługa. 
Ale dopiero zdjęcie na ich fanpagu uświadomiło nam, że można tam zjeść pięknego, wielkiego burgera!
Odstawiliśmy wizytę na chłodniejsze dni, by lato wykorzystać na budy i foodtrucki. I tym sposobem zajrzeliśmy do Beer House na początku października, w środę prosto po pracy.
Lokal był pełen ludzi zajadających najróżniejsze dania: pizze, makarony, mięso, sałatki, burgery, naleśniki. Istnieje powiedzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Ale czy aby na pewno?
Nie obawialiśmy się zamówić burgery, bo wcześniej jedzone w Beer Housie potrawy były przepyszne. Za to mieliśmy problem z wyborem, ale w końcu postawiliśmy na zestaw: Beer House Burger (specjalność zakładu nazywana przez nas błędnie Classikiem) i Mexican Burger.
Beer House Burger (BHB) - 26zł:  220 g świeżo mielonej wołowiny z serem wędzonym, bekonem, ogórkiem kiszonym, pomidorem, krążkami cebulowymi, podawany z domowymi frytkami i sałatką.
Mexican Burger (MB) - 26zł: - 220g świeżo mielonej wołowiny, pikantne salami, mozzarella, papryczki Jalapeno, pomidor, ogórek kiszony, czerwona cebula, czerwona fasola, sałata – podawane z frytkami i sałatką.
W porównaniu z typowymi cenami burgerów 15-17zł w foodruckach 26 to faktycznie sporo. Ale!
Jemy w schludnym, przyjemnym lokalu, mamy dostęp do toalety. Dostajemy cały zestaw, a nie tylko burgera. I na dodatek dostajemy aż 220g wołowiny i masę ciekawych dodatków - fakt, nie jest to Classic!
Oczekując na zamówienie otrzymaliśmy darmowy, drobny poczęstunek (jak zawsze zresztą) tym razem była to ziemniaczana sałatka i kromeczki chleba. Niby drobna rzecz, a cieszy!
I w końcu przyszły burgery! 

Podane na firmowej desce, z sałatką ze świeżych warzyw, frytkami w koszyczku, miseczkami z majonezem, ketchupem i sztućcami. To były najpiękniejsze burgery jakie widzieliśmy w życiu! Ogromne, wysokie, kolorowe, a pachniały tak, że chciało się je pożreć w całości. Podpieczona złocista bułka z czarnuszką, ociekający serem burger, świeże warzywa, sosy....mmm... Jak zrobiony do sesji zdjęciowej a nie do jedzenia!
BHB podawany jest w towarzystwie domowych frytek tj. opiekanych księżyców ziemniaczanych z mundurkiem. Zamawiając MB dostaniecie zwykłe frytki. 
Nie zrobiliśmy tyle zdjęć ile byśmy chcieli, bo burgery tak kusiły!
I oczywiście, dość ciężko się było za nie zabrać, bo są puszyste i napakowane składnikami, ale my nie z tych co się wstydzą ubrudzić :)












Mięsko burgerów było mocno doprawione, można powiedzieć śmiało - inne niż wszędzie. Wielokrotnie pisaliśmy, że lubimy mięso czyste, najlepiej tylko posolone, by było czuć jego naturalny smak. Nie lubimy doprawiania różnymi "zapychaczami", a takie najczęściej się znajdują zamiast przypraw w tych tańszych miejscówkach. Ale to mięso było przyprawione naprawdę dobrze i w efekcie nam smakowało. Do tego w BHB ciągnący się ser, który oblewał całego burgera (nie jak w większości miejsc plasterek sera położony pod koniec), chrupiące krążki cebulowe, specjalny sos (koloru łososiowego) i gruby plaster boczku. Nie jest to burger dla osób na ścisłej diecie. Cóż... ich strata.
Sos (salsa?) z MB nie był zbyt ostry, ale to dobrze, bo nie zabijał smaku reszty składników. Ostrości nadawały za to papryczki jalapenio. Fasola okazała się ciekawym i w sumie zdrowym dodatkiem.
Frytki z zestawu z MB były zwyczajne, jak to frytki. Ciekawe za to były ziemniaczki opiekane dołączone do BHB i to je zjedliśmy w całości maczając w ketchupie i majonezie dołączonych do każdego zestawu.
Na koniec została odświeżająca sałatka z listków i warzyw z lekkim sosem. 

Jesteśmy głodomorami, to chyba już nasi czytelnicy wiedzą. Ale zestawów z Beer House nie da się przejeść. Ogromne, sycące burgery, frytki/ziemniaczki, sałatka. Trzeba chyba cały dzień nic nie jeść, żeby upchnąć wszystko w żołądku! I to wszystko za 26zł. Gdybyśmy kupowali frytki i jakiegoś bardziej wypasionego burgera w foodtruckach cena wyszłaby pewnie taka sama, lub większa. A tu mamy jeszcze sałatkę i przyjemność jedzenia w lokalu.
Cóż można więcej powiedzieć? Polecamy, namawiamy, bo sami wrócimy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz