poniedziałek, 26 października 2015

Lokal - Burger's and More - Miodowa 9





Powyższa tabela: Dzik i Sarna testowane na Najedzeni Fest. Cena promocyjna 15zł (118g), cena regularna (130g/180g) 21,90zł/24,90zł. Jeleń i frytki testowane w lokalu Lokalu. Cena burgera promocyjna Grouponowa 30zł za 2 dowolne burgery, regularna 24,90zł. Cena do jakość: pierwsza ocena jakość do ceny promocyjnej, druga do ceny regularnej. 



Do odwiedzenia Najedzeni Fest w hotelu Forum zachęciła nas głównie informacja, że będzie możliwość zasmakowania burgera z dziczyzną. Nie moglibyśmy się oprzeć! Zatem pierwszym stosikiem na jakim złożyliśmy zamówienie był "Lokal". 
Przywitała nas gromadka ludzi czekająca przy namiocie, a pod nim 3 osoby obsługujące stanowisko. 
Dość sporo czasu minęło zanim w ogóle mogliśmy złożyć zamówienie, odmawiano nam bo czekano aż się zapełni blacha czy coś tam, ale wychodzące powoli burgery wyglądały smakowicie. Uznaliśmy, że warto poczekać i poprosiliśmy o jeden burger z sarną, drugi  z dzikiem. W końcu dostaliśmy numerek i wracając co jakiś czas do "Lokalu" w celu sprawdzenia kolejki, odwiedzaliśmy inne stoiska.


W końcu po ok 20-30 minutach stanęliśmy widząc, że nasze zamówienie jest tuż tuż.
Sympatyczny pan "kasjer" tłumaczył, że w lokalu to wszystko trwa szybciej. Ciężko nam w to uwierzyć, bo organizacja pracy w namiocie była bardzo słaba, chyba, że w lokalu pracują inni ludzie. Pan "kasjer" gdy odmawiał zbierania zamówień "bo blacha" stał, zamiast pomóc pozostałym. Pani składająca burgery robiła to zaś bardzo pieczołowicie, targała przy nas listki sałatki na małe kawałeczki i układała z nich puzzle na burgerze. To wszystko powodowało, że kolejne burgery powstawały niezwykle wolno. Nasze zamówienie właściwe czekało już gotowe, burgery stały, stygły, nie miał ich kto zawinąć, bo pani pieściła już kolejną kanapkę, a pan "kasjer" odmawiał złożenia zamówienia kolejnym klientom.
Chciało się z głodu i irytacji sięgnąć ręką przez stół i zabrać swoje zamówienie.
W końcu pan "kasjer" pogonił panią mówiąc, żeby zawijała już czekające (od 5min) burgery. No i niestety wystane i wyczekane burgery nie były cieplutkie.








W skład burgerów promocyjnych wchodzą: bułka (chyba domowej roboty) posypana czarnuszką i zgrillowana, 118g mięska (do wyboru sarna lub dzik) ale szczerze wydaje nam się, że tego mięsa było więcej!, konfitura z cebuli, pasta z pieczonego bakłażana, sałata lodowa, korniszon i pomidor.
Spód bułki najpierw był pieczołowicie smarowany obiema pastami (bakłażan i cebula) następnie sałatowe puzzle, dokładnie 3 podłużne plasterki korniszona, na to leciał burger, plasterki pomidora i posmarowana bakłażanem górna część bułki.










Mięsko z sarny okazało się dużo bardziej wilgotne niż dzika. Oba przyprawione, można było znaleźć w nich ziarenka przypraw i czerwoną papryczkę. 
Pasta z bakłażana brzmi ciekawie, i pewnie świetnie smakowałaby z pieczywkiem, w burgerze jednak zabrakło nam czegoś o bardziej wyrazistym, nie tak delikatnym i łagodnym smaku, który zginał pod korniszonem i przyprawionym mięsem. Brakowało też tej wilgoci, którą daje majonez, ketchup czy BBQ, bo pasta miała konsystencję pasztetu do smarowania. Słodka i miękka konfitura z cebuli też nie zastąpi nam ostrego smaku, świeżych chrupiących kółeczek, choć nie była zła. Bułeczka miała ciekawy smak dzięki ziarenkom czarnuszki.

Na pewno zjedzenie burgerów z dziczyzną jest ciekawym doświadczeniem, przyciągnęło to wielu klientów i przyciągać z pewnością będzie. Jednak czas oczekiwania i słaba organizacja zniechęciły tych, którzy odchodzili od stoiska po odmowie z łożenia zamówienia wzruszając ramionami.
Ogólnie burgery nam smakowały, fajny pomysł z domowymi pastami i inną bułeczką. Podrasowalibyśmy to jednak jakimś bardziej wyrazistym, płynnym sosem i nie rezygnowali ze świeżej czerwonej cebuli. 
No i oczywiście burger musi wyjść do klienta gorący.
Pewnie zajrzymy do lokalu "Lokalu", żeby sprawdzić jak to wygląda w nie-festiwalowej formie. 

I tak też zrobiliśmy kilka miesięcy później!

Pomimo organizacyjnych wpadek burgery z Lokalu wydają się naprawdę ciekawe. Zatem postanowiliśmy odwiedzić ich stałą miejscówkę przy ul. Miodowej 9.
Na Grouponie pojawiła się oferta "dwa dowolne burgery w cenie 30zł". To bardzo korzystna cena biorąc pod uwagę, że Hunter's burger kosztuje regularnie 24,90 za sztukę!!!
Zjawiliśmy się Lokalu po południu. Dwa stoliki były zajęte. Niestety czuć mocno tłuszcz z frytek.
Lokal Lokalu spodobał nam się. Kawowe ściany obwieszone są wypchanymi zwierzętami i obrazami przedstawiającymi motywy polowania. Stoją tu wygodne sofy, krzesła i normalne stoliki - jak w restauracji, a nie hipsterskiej burgerowni, co nam bardzo pasowało. 




Zamówiliśmy dwa burgery z jeleniem 180g (bo ów nie był dostępny podczas zjazdu) oraz frytki - aż 200g za 4,90.
Czekaliśmy ok 15 minut.
Na stole wylądowały pojedynczo przebite patyczkiem burgery na talerzach, ze sztućcami, podane na firmowych deskach. Chwilkę później doniesiono wielki talerz domowych frytek.











Widok sycił oko. Po wszystkich burgerach jedzonych na skrzynkach lub przy barowych stolikach prosto z białego papieru śniadaniowego, to była iście elegancka uczta. Burgery były pieczołowicie wykonane, jakby gotowe na sesję zdjęciową ;) Wyglądały i pachniały przepięknie.
Nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie dziczyzny, ale ze wszystkich 3 rodzajów jedzonego w Lokalu mięska, jeleń smakował nam najbardziej. Był soczysty, nie przesmażony w środku, w przeciwieństwie do tego serwowanego na NF niczym nie przyprawiony (musieliśmy dosolić). Mięsko było czyste - bez jakichkolwiek dodatków pietruszki, cebuli itd. Rewelacja!
Bułka podeszła nam już trochę mniej. W przeciwieństwie do tej jedzonej na Fescie, ta posypana była sezamem a nie czarnuszką i była niestety sucha. Sprawiała wrażenie, jakby została położona na niezbyt mocno rozgrzanym grillu i trzymano ja trochę za długo, by się mogła podgrzać.
Pasta z bakłażana znów wydawała się trochę niewyczuwalna, za to tym razem można było rozpoznać smak konfitury cebulowej. 
Frytki okazały się domowe, krojone z normalnego ziemniaka, z widoczną skórką. Po jakimś czasie już nie były chrupiące, bo nasiąkły tłuszczem i zrobiły się miękkie. I tak bardzo nam smakowały, odbiegając od tych "belgijskich" z masy ziemniaczanej, które można dostać zazwyczaj.

Ogólna ocena Lokalu i podawanego tam jedzonka byłaby na 5. Wygodne siedzenia i stoliki, pięknie podane jedzenie, świetne domowe taniutkie frytki, przepyszny burger. Jednak nie jesteśmy do końca pewni, czy zapłacilibyśmy normalną cenę 24,90, za Hunter's burgera. Zdajemy sobie sprawę, że zorganizowanie dzikiego świeżego mięsa jest kosztowne, ale chyba smak (choć pyszny) nie rekompensuje tej ceny. Wielu naszych znajomych z pewnością zawitało już do Lokalu, by skosztować burgera z dziczyzny, który im polecaliśmy, a my pojawimy się, by przetestować zwykłą, poczciwą wołowinkę :)




piątek, 2 października 2015

Zakalec - Zajezdnia Nowy Kleparz


"ZaKalec" przy zajezdni Nowy Kleparz to kolejny punkt gastronomiczny powstały w tej samej budce  co uprzednie Zajebistro i "Asia To Go". Burgerów z Zajebistro nie recenzowaliśmy, bo jedliśmy je jeszcze przed powstaniem bloga. Nie mamy żadnych zdjęć na dowód, ale fakt, że ten punkt istniał zaledwie kilka miesięcy świadczy sam za siebie ;) Asia To Go utrzymała się równie krótko, okazuje się jednak, że 10zł za małe pudełeczko nieświeżego makaronu niemal bez dodatków nie urzekło Krakowian. Do trzech razy sztuka? 
Zakalec specjalizuje się w ogólnie pojętym fastfoodzie. Sprzedaje naprawdę niedrogo mnóstwo rodzajów pizzy, sałatki, ogromne zapiekanki z pieca i burgery (jest ich już chyba 4 rodzaje). To daje nieco do myślenia, bo stare przysłowie mówi "jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego". 
Daliśmy szansę Zakalcowi w porze na lunch.
Burger klasyczny za 14zł (wołowina, rukola, sałata, pomidor, ogórki, cebula czerwona, keczup, majonez) został zamówiony telefonicznie i po przyjściu do lokalu trzeba było na niego zaczekać dosłownie 1-2 minutki. Naszym zdaniem to lepiej, niż gdyby leżał czekając 5minut zawinięty np. w folię aluminiową (naszą ulubioną ;P). Międzyczasie można było przyjrzeć się natłokowi pracy w niewielkiej kuchni i dwóm pięknym, ogromniastym zapiekanom wyjętym prosto z pieca. W szklanej gablotce leżały kawałki już przyschniętej pizzy. 
Burger zawinięty w śliczny, firmowy papier z logiem był naprawdę ogromny!
Samo mięsko okazało się całkowicie wysmażonym (przez to szarym), ogromnym ale cienkim na niecały 1cm plackiem. My wolimy nieco mniejsze w średnicy, a grubaśne burgery, niewysmażone, różowe, z wypływającymi z niego sokami :) Mięso nie wyglądało na przesadnie doprawione, co lubimy. Nie doszukaliśmy się tam pietruszki, gorczycy, bułki tartej albo innych wypełniaczy. 
Dodatków zaś było bardzo dużo. Z jednej strony fajnie, że budka nie oszczędza na plasterku pomidora. Z drugiej jednak nie dało się wyczuć smaku mięsa, kiedy stanowiło ono ok. 10% objętości samego burgera. Do tego dużo keczupu i majonezu (znów - fajnie, że nie oszczędzają, ale umiar również trzeba znać). Taka ilość rukoli, sałaty, pozostałych warzyw i sosów niestety sprawiła, że ten burger kojarzy się z kebabami, które w celach oszczędnościowych niemal w całości składają się z kapusty pekińskiej i sosu czosnkowego, choć mięsa wcale nie było mało!!! Bułka zaś po prostu zwyczajna, miękka, pszenna, burgerowa, krusząca się lekko, z niewielką ilością sezamu. Niestety nie została podgrillowana (co widać na zdjęciach), a od dużej ilości sosów namokła i rozmiękała w palcach.











Przepysznie wyglądały jedzone przez klientów, ogromne zapiekanki, smakowicie 

pachniało pizzą, ale burgery nie są mocną stroną tego lokalu. Dla mniej wybrednych podniebień być może ten burger będzie smakowity. Na pewno jest zdrowy, bo takiej ilości warzyw może pozazdrościć niejedna sałatka :) Dla nas był to przeciętny, trochę dworcowy "ugotowany" smak. 
Myślimy, że ten lokal ogółem ma potencjał. Sprzedają naprawdę niedrogo i mają klientów. Może wystarczy nieco podrasować burgera (lepsza bułka, podpieczona na grillu, mniej wysmażony grubszy "kotlet", który będzie dominował nad dodatkami warzywnymi) tak by dorównał budkom specjalizującym się wyłącznie w burgerach. Na razie na burgera tam nie wrócimy, może za to skusimy się na wielką zapiekanę....


Papa's Burger - Rondo Mogilskie

Papa's burger wpadł nam w oko dawno temu na Grouponie. Nie kupowaliśmy tej oferty, bo nie była korzystna, woleliśmy tam iść bez promocji. 
Budka znajduje się przy przystanku autobusowym przy rondzie Mogilskim. Lokalizacja bardzo dobra, ale byliśmy jedynymi klientami. Może większy ruch jest w porze lunchu?
Opinie internautów były wysokie i zachęciły nas do odwiedzin. 

Podobała nam się opcja wyboru bułki: pszenna lub pełnoziarnista.
Zamówiliśmy 2x cheese pełnoziarnisty w skład którego wchodzi: 150g wołowiny, ser cheddar, pomidor, ogórek, sałata. 

Do tego można wybrać spośród sosów: czosnkowy, musztardowo-miodowy, BBQ, jogurtowo-ziołowy, majonez chilli, duński, samuraj, kechup, majonez.
Niezbyt entuzjastyczna pani, nie zapytała nas o stopień wysmażenia mięsa. 
Po chwili dostaliśmy nasze burgery w trójkątnych, nieprzemakających rożkach jak do kebabu. To był może mało wyszukany, ale udany pomysł, bo soki nie kapały nam po rękach, a zbierały się w torebce. 

 



Burger wyglądał świeżo i kolorowo. Zaskoczył nas ogórek - świeży!, spodziewaliśmy się jednak kiszonego lub marynowanego, które naszym zdaniem bardziej pasują. 
Brak cebuli (jakiejkolwiek), choć nie jest wymieniona w manu, również niemiło nas zaskoczył. Myśleliśmy, że to przeoczenie.
Ser cheddar bardziej przypominał te seropodobne topione plasterki, które można kupić pakowane oddzielnie w folię.
Bułka nie była ugrillowana, po protu przecięta na pół. 
Ciężko nam ocenić burgery, które dostaliśmy, bo prawdę mówiąc burgerów nie przypominały.
Kilka czynników złożyło się na to, że smakowały raczej jak kanapka z kotletem mielonym: zwykła, przecięta na pół, niezgrillowana bułka, świeży ogórek i totalny brak cebuli.


Tego miejsca już nie odwiedzimy, bo serwowane tu specjały choć nie niedobre, po protu nie są prawdziwymi burgerami, jakie można zjeść w Krakowie w tej samej cenie, a kanapkami z mielonym kotletem. 

https://www.facebook.com/papaskrakow/timeline