niedziela, 20 grudnia 2015

Piwiarnia Warka - ul. Karmelicka 43A

Piwiarnia Warki przy ul. Karmelickiej powstała w miejscu dawnego Luigi 1930 Kawiarnia & Pub. Dowiedzieliśmy się o niej z Groupona, gdzie reklamowała swoje burgery. Cena regularna burgera klasycznego to 21 zł, a z grouponem 13 (26zł za 2 sztuki). Zatem jak mamy to ostatnio w zwyczaju, udaliśmy się do Piwiarni w dzień powszedni, wygłodniali po siłowni.

Wystrój miejsca zmienił się znacznie. Wcześniej był to klub z drinkami w dość nowoczesnym stylu. Teraz powstał pub/tawerna o ciepłych bordowych ścianach, z drewnianymi meblami, wykończeniami i starymi fabrycznymi lampami. Na ścianach wiszą zdjęcia przedstawiające życie browaru itp. 


Usiedliśmy na dole w jednej z wielu lóż i po chwili zjawiła się kelnerka. Sprawiała wrażenie trochę zmęczonej pt. "no nie, znowu te groupony", ale zamówienie przyjęła i spytała nas o stopień wysmażenia mięsa. 
W skład burgera klasycznego wchodzi: 220g rostbefu, sos majonezowy, pomidor, ogórek konserwowy, cebula i sałata. I jak się potem okazało - FRYTKI! Oczekując na burgery szukaliśmy frytek w karcie zainteresowani ich ceną. Nie udało się. Odnalazły się za to na talerzu w metalowym koszyczku. Dziwne, że nie jest to wymienione w żadnym miejscu w menu, bo z pewnością zestaw burger + frytki za 21zł brzmi lepiej niż sam burger za 21 zł i wiele osób może zachęcić do zakupu. Pani kelnerka podała sztućce i uprzedziła, że czas oczekiwania to ok. 20 min. 


I tak właśnie burgery przyszły do nas mniej więcej po 20 minutach. Podane na talerzach z koszyczkiem frytek (co nas mile zaskoczyło). Były ogromne, pachnące i z żalem robiliśmy zdjęcia na bloga zamiast rzucić się do jedzenia.






Mięso zasługuje na kilka słów. Rostbef to część tuszy wołowej za antrykotem (który zwykle jemy w domu) idąc od głowy do ogona. Jest delikatny,  prawie pozbawiony tłuszczu, wykorzystuje się go na steki czy tatar. W burgerowniach albo jadaliśmy antrykoty albo słynną "wołowinę 100%", która jest (mamy nadzieję) mieszanką chudego dobrego mięsa i tłuszczyku . W domowym (i działkowym) zaciszu testowaliśmy antrykot i rostbef. Nasze wnioski? Rostbef jest przepyszny, nieotłuszczony i zdrowy, ale brak mu wilgotności, którą daje tłuszcz. Stąd w wielu przepisach na burgery można znaleźć informację o mieszaniu mięsa chudego z mięsem tłustszym lub odrobiną samego tłuszczu tak by podkręcić smak, zwiększyć wilgotność i zmniejszyć rozpadanie (kruszenie) się burgera. Sam rostbef może być za chudy, przez co potem jest suchy. 
I podobnie było w Warce - mięso w smaku było rewelacyjne, z pewnością dobrej jakości, nie chrzczone musztardą, bułką, ziołami. Osolone w sam raz, tak by wydobyć jego smak i to się udało. Ale jednak było trochę suche i chyba odrobinę za mocno wysmażone jak na zamawiane przez nas "medium". Stąd nieco obniżona ocena mięsa 4,5 zamiast 5.



Bułka według karty jest "pieczona specjalnie dla piwiarni". Fajna, ale jadaliśmy lepsze, bardziej maślane.
Dodatki warzywne super, ani za mało, ani za dużo. Czuliśmy ich smak, chrupały, podkreślały aromatyczne mięso, ale go nie stłamsiły.
Sos majonezowy fajny i w odpowiedniej ilości, delikatny w smaku i nieco bardziej płynny w konsystencji (czasem majonezy mają zbyt ostry, przytłaczający smak). 

Frytki zwyczajne, takie jak w większości miejsc, nie wyróżniające się niczym, poza tym że nas zaskoczyły samą swoją obecnością. Nie było ich wiele, ale też nie ma potrzeby jeść ich więcej bo sam burger jest ogromny i sycący.


Podsumowując: Warka pozytywnie nas zaskoczyła. To była miła odmiana po ostatnich przebojach na ulicy Karmelickiej (post wcześniej). Burgery podawane w Piwiarni są świetnej jakości, nie oszukane, duże i biorąc pod uwagę lokal, frytki i obsługę - w przystępnej cenie. Jedyna naszym zdaniem rzecz do poprawy to ta suchość mięsa, co nie zmienia faktu, że nam bardzo smakowało i na pewno poszło w ćwiczone wcześniej muły! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz