sobota, 12 grudnia 2015

Pizzeria Banolli - ul. Karmelicka 22


1 - najgorszy 5 - najlepszy

Pizzeria Banolli, do której prawdę mówiąc nie chadzamy nawet na pizzę, byłaby chyba ostatnim miejscem, które podejrzewalibyśmy o obecność burgerów w menu.  Tymczasem niedawno ruszyła promocja nowego dania PIZZA-BURGER. Reklamę zauważyliśmy gdzieś w internetach i potwierdziliśmy jej prawdziwość na stronie pizzerii. 



Do wyboru są według strony (kopia): 
"Mexico Burger Pizza - Wołowina 200g w cieście, ser, salami, grillowana cukinia, papryka jalapeno, sos.
Pizza Burger Klasyczny - Mięso wołowe (200g) w cieście, ser, boczek, grillowana cebula, ogórek konserwowy, sos."
Zaciekawieni taką nowinką, spełniając nasz dziennikarski obowiązek :D udaliśmy się do Banolli na Karmelickiej. Niestety nigdzie nie mogliśmy znaleźć informacji o burgerach. Nie było żadnej reklamy na oknach/drzwiach pizzerii, nie było jej nad kasą czy kuchnią, nie było oczywiście również w karcie. Nie dawaliśmy za wygraną i od zapytanej kelnerki dowiedzieliśmy się, że burgery są, ale to nowość i dlatego nie ma ich jeszcze w karcie. Według kelnerki burgery dzielimy na łagodny i ostry (tak jakby różniły się tylko sosem). Całe szczęście przeczytaliśmy wcześniej info na stronie o różnicach w składzie, bo nie dla wszystkich jalapenos są jadalne. Zamówiliśmy po jednym z każdego rodzaju.

Po ok 15 minutach oczekiwania otrzymaliśmy nasze pizzo-burgery. Wyglądały ciekawie, całe oklejone ciastem, nie widać co jest w środku. Ciasto było ładnie zrumienione i  bardzo obficie przyprawione ziołami do pizzy. Ale na szczęście nie było PRLowskiej dekoracji na szczycie jak na zdjęciach reklamowych. 



Wgryźliśmy się w nasze kule i już po chwili mogliśmy stwierdzić, że nie spełnią naszych oczekiwań. 
Mięso było po prostu fatalne. Było to najgorsze mięso wołowe jakie jedliśmy chyba w całym swoim życiu. (Specjalnie próbujemy zawsze samego mięsa, bez sosów, dodatków, bułek, tak by stwierdzić, czy gdybyśmy dostali sam "sznycel" to by nam smakował). Ten był kompletnie nie doprawiony, bez smaku, wyschnięty na wiór. Jakby ktoś ulepił kulkę z szarego papieru toaletowego i ją usmażył to smakowałaby tak samo i nawet miałaby podobną fakturę. Albo była to bardzo kiepskiej jakości mieszanka, albo była mrożona i rozmrażana tak, że straciła wszystkie soki, albo była przesmażona na patelni, a potem jeszcze wyschła w piecu, albo najpewniej - wszystkie te czynniki naraz, bo nie wierzymy, że mięso z Grubej Buły czy MooMoo, odgrzewane nawet kilkakrotnie, byłoby tak zmasakrowane. 
O serze można powiedzieć to samo. Było go bardzo dużo, ale próbowany oddzielnie niestety praktycznie nie miał smaku. Najbardziej aromatycznymi składnikami klasycznego burgera "łagodnego" był boczek, smażona cebula, ogórek konserwowy i pizzowe zioła, co razem dało mówiąc szczerze dość prostacki smak. Nie wiemy jaki był sos, raczej nie pomidorowy, bo nie było go czuć ani widać.
Burger Meksykański był o tyle smaczniejszy, że naprawdę ostry sos i papryczki jalapeno zamaskowały fatalne mięso. Ale po samym ułożeniu składników można poznać, że jesteśmy w sieciówce. Wrzucone plastry salami: w jednym miejscu 4 sklejone ze sobą, w innym wcale ich nie było. Cukinii nie czuć, właściwie to był zbędny zapychacz. 
Ciasto ciężko nam porównywać z bułkami, ale było naszym zdaniem odpowiedniej grubości, ani nie za cienkie by burger się rozpadł, ani nie zbyt grube by nas zapchało. 





Całokształt niestety nie wypada dobrze, nawet jeśli przestajemy go oceniać w kategorii burgerów, to fatalne mięso niszczy wszystko. Przez ogromną ilość tłustego sera i smażoną cebulę, z której wręcz kapie tłuszcz, burger jest znacznie bardziej kaloryczny i zapychający niż te, które zwykliśmy jadać. Pomimo naszego wilczego głodu po siłowni burgery nie zostały zjedzone w całości...
Cóż więcej rzec... szczerze nie polecamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz